Odmieniona Birdy w Fire Within
Po ogromnym sukcesie pierwszego krążka Birdy musieliśmy czekać prawie 2 lata na kolejne wydawnictwo. „Fire Within” właśnie pojawił się w sprzedaży. Miałem już przyjemność przesłuchać tą płytę i chciałbym podzielić się z Wami moimi odczuciami.
Kilka tygodni temu Birdy zaczęła pojawiać się w różnego rodzaju mediach, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć kilka niesamowitych występów na żywo. Ów występy zapowiedziały, że nadchodzący album w nieznacznej części będzie nawiązywał do poprzedniego.
Tym razem Jasmine urzekła mnie kilkoma lekko rockowymi kompozycjami, nie brakuje też czysto akustycznych utworów. Wokalistka w każdej aranżacji czuje się niezwykle swobodnie, dzięki czemu odczucia odbiorcy są jeszcze pełniejsze. Bez problemu każdy z Was, nawet bez rozumienia tekstu będzie wiedział o czym traktuje dany utwór. Nadmienię, że z niektórymi piosenkami od razu się utożsamicie.
Muszę przyznać, że sięgając po płytę byłem trochę zdziwiony, bo po tym co wcześniej usłyszałem niektóre studyjne utwory wydają mi się słabe. Tak, słabe i nie jest to w żadnym wypadku minusem. Birdy brzmi o wiele lepiej śpiewając na żywo, a każde zaśpiewane przez nią słowo ma wtedy znacznie mocniejszy i trafiający do mnie wydźwięk. Jest to cecha wielu doskonałych artystów, których albumy studyjne brzmią gorzej niż ich koncertowe występy.
Podsumowując, „Fire Within” jest kolejnym świetnym krążkiem nastoletniej Brytyjki. Oczywiście na płycie znajdziemy lepsze i gorsze utwory, jednak w ogólnym rozrachunku jest to album, który mogę polecić każdemu. Sądzę, że doskonale sprawdzi się na długie jesienie wieczory spędzane w towarzystwie najbliższych.
Mam nadzieję, że za dużo nie zdradziłem i nie pozbawiłem Was możliwości odkrywania krążka krok po kroku. Zachęcam do spędzenia kilku chwil z Birdy i „Fire Within”.